czwartek, 27 czerwca 2013

Zielone Bronowice...

Ostatnio podle się czuję i nie mam weny do pisania. Dla dobra sprawy przytoczę Wam zatem, moi Szanowni Telewidzowie tekst Moniki. Wprawdzie, jak dla mnie jest on zbyt przydługi, jednak ona sama raczej lepiej orientuje się w tej sprawie...



"Na wstępie chciałabym wyjaśnić, że nie pretenduję do szczurzego wyścigu, aby zdobyć urzędowe stanowisko ani nie sympatyzuję z żadną partyjną strukturą. Tępię jedynie głupotę, gdyż należy po imieniu nazwać bezmyślne niszczenie zasobów środowiskowych oraz dziedzictwa kulturowego Krakowa. Jestem wyłącznie głosem ludu, rzecznikiem prasowym mieszkańców oszukanych w wyborczych obietnicach. Inicjatywa Zielone Bronowice powstała w odpowiedzi na chorą koncepcję zabetonowania 10 hektarów pięknej, choć zaniedbanej zieleni. Albowiem parafrazując literackie kanony, źle się dzieje w grodzie Kraka.

Na niedostępnej dla mieszkańców powojskowej strefie przy ul. Rydla znajduje się, wybudowany w latach 1857-1865, wspaniale zachowany fort reditowy 7 Bronowice należący do Twierdzy Kraków. Właśnie dzięki tej militarnej izolacji budowla uniknęła rozmaitych, modą dyktowanych, modernizacji i ingerencji w swoją pierwotną konstrukcję. Z drugiej jednak strony, odseparowanie zabytku sprawiło, że niewiele osób, nawet w najbliższym sąsiedztwie, ma świadomość jego istnienia. Jeszcze mniej osób zdaje sobie sprawę, jakie plany inwestycyjne wobec tego terenu przygotował jego obecny zarządca, czyli Agencja Mienia Wojskowego.

Według historyków, przedmiotowy obszar w całości powinien zostać nieodpłatnie przekazany na rzecz Krakowa. Ziemie te wywłaszczono za rządów austriackich w ramach przenoszenia koszarów z Wawelu z przeznaczeniem na cele wojskowe i obronne. Prace budowlane i porządkowe wykonywali okoliczni mieszkańcy. Zatem, w związku z utratą statusu militarnego, należałoby zwrócić teren spadkobiercom, a więc miastu. Zarządca terenu, kierując się pokrętną logiką, neguje jednak historyczne fakty, gdyż dopiero w 1910 roku wieś Bronowice została przyłączona do Krakowa jako dzielnica katastralna. Argument ten jest po prostu śmieszny, gdyż de facto jedynym terytorialnym dziedzicem jest Rada Dzielnicy VI, a więc jednostka pomocnicza gminy miejskiej Kraków. W grę wchodzą duże pieniądze, ale przecież wszystko finansowane jest z naszych podatków, więc może Wojsko powinno poprawić swój wizerunek gestem na rzecz tych, którzy je utrzymują?

Niestety, Magistrat nie wykazuje żadnej woli współpracy z mieszkańcami. Jestem zbulwersowana postawą pani Elżbiety Koterby, zastępcy prezydenta ds. rozwoju miasta. Jako urbanista powinna sobie zdawać sprawę z konsekwencji, jakie przyniesie zabudowa tego terenu. Jeszcze w piątek, 14 czerwca, podczas spotkania z naszymi przedstawicielami na zadane wprost pytanie oświadczyła, że nie będzie żadnych zmian w Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego, a teren zostanie zachowany jako zieleń miejska. Tymczasem kilka dni później podczas wyłożenia projektu do publicznego wglądu okazało się, że zgodnie z załącznikiem K1 teren przy ul. Rydla do wysokości ul. Halczyna przemianowany został na MNW - tereny zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej i wielorodzinnej niskiej intensywności. Nie toleruję hipokryzji i nie wierzę, żeby urzędnik wysokiego szczebla składał podpis pod dokumentem bez zapoznania się z jego treścią. Moim zdaniem, osoba która już wcześniej dopuściła do zabudowy chronionego obszaru parku Młynówka Królewska, nie nadaje się do piastowania tak odpowiedzialnego stanowiska. Nie wiem, jakie układy wiążą ją z pomysłodawcą degradacji bronowickiej zieleni, skoro jego prywatne interesy okazują się dla niej ważniejsze od dobra mieszkańców. Przeraża mnie ich poczucie bezkarności. Mimo protestów społeczeństwa, pan Grzegorz Stawowy nadal równocześnie reprezentuje miasto jako Radny i Agencję Mienia Wojskowego jako jej dyrektor. To skandal, że przedstawicielem mieszkańców jest człowiek, który nawet na antenie Radia Kraków powiedział, że dla niego ważniejsze jest pozyskanie środków na sfinansowanie uzbrojenia dla armii w Afganistanie niż jakość życia Krakowian. Jak można dopuścić do sytuacji, że przewodniczącym Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska zostaje osoba, która planuje wycięcie drzewostanu i zabetonowanie 10 hektarów terenów zielonych?

Jestem ekspertem w zakresie ochrony środowiska i gospodarki odpadami, więc z pełną odpowiedzialnością wytknąć mogę bezmyślność magistrackich decyzji i działanie z premedytacją na szkodę społeczeństwa. Przykładem może być tutaj systematycznie pogarszająca się jakość powietrza w mieście i narastające zjawisko smogu. Zdaniem pana Stawowego, całkowitą odpowiedzialność za stan krakowskiego powietrza ponoszą mieszkańcy. Teoria ta jest skrajnie niedorzeczna. Owszem, emisja niska, związana z ogrzewaniem domostw poprzez palenie w piecach, zatruwa powietrze, ale w tym przypadku jest czynnikiem marginalnym. Każdego roku coraz więcej osób zmienia system grzewczy na ekologiczne piece gazowe lub decyduje się na przyłącze do sieci miejskiej, a, nawet mimo upadku przemysłowych trucicieli, zjawisko smogu drastycznie narasta. To właśnie nieprzemyślane decyzje urzędników, zapominających o położeniu Krakowa w niecce i konieczności przewietrzania miasta, pozwalających na zabudowę korytarzy powietrznych, wycinkę już nadmiernie przetrzebionego drzewostanu, niedostosowanie infrastruktury komunikacyjnej do istniejącego ruchu samochodowego sprawiają, że jesteśmy jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast.

Bronowice przez Magistrat traktowane są po macoszemu. W dzielnicy, która była kolebką Młodej Polski, w zasadzie jedyną kulturalną instytucją jest Muzeum Rydlówka. Jestem wizjonerką i, w przeciwieństwie do urzędników, myślę też o przyszłych pokoleniach. Zachwyciła mnie postawa Wojciecha Bednarskiego i właśnie takie osoby powinny zarządzać miastem. Przedmiotowy teren mógłby funkcjonować jako park zrównoważonego rozwoju - choćby pod roboczą nazwą Artystyczne Bronowickie Centrum Ekologii i Edukacji. Jego zagospodarowaniem chętnie zajmą się sami mieszkańcy pod czujnym okiem Rady Dzielnicy i w pełnej, już zadeklarowanej, współpracy z krakowskimi uczelniami, fundacjami oraz instytucjami z kulturą związanymi. Przy okazji właśnie trójce naszych dzielnicowych radnych chciałabym podziękować za wsparcie w naszej walce o uratowanie bronowickiej zieleni, a są to: pan Bogdan Smok, pan Marcin Dzierżak oraz pani Małgorzata Sroczyńska. Szkoda tylko, że działania Rad Dzielnic w Krakowie są marginalizowane, a na stanowiskach decyzyjnych brakuje mądrych, otwartych na potrzeby mieszkańców, ludzi."

Wspomnę jeszcze na koniec, iż z redaktorem Tomaszem Borezja również się spotkałem, a jego artykuł przeczytać można tutaj>>. Dla spragnionych informacji polecam również artykuł tutaj>>. Od siebie dodam natomiast, że najbardziej smuci fakt, iż wiele ludzi "szeptu, szeptu" - między sobą ale guzik w tej sprawie (jak i w wielu innych) robią...


texte (en général) par Monique, photo: Tomasz Borejza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz