Gdy zacząłem czytać tą książkę
zapowiadała się bardzo interesująco. Znudzony żywotem pisarza
autor kupuje samochód kempingowy i postanawia ruszyć w podróż.
Podróż po kraju, dzięki której chce go i jego mieszkańców
lepiej poznać. Przez całe swe życie podróżował po całym
świecie lecz uznaje, że jednak go nie zna. Nie zna nawet rodzimych
Stanów, gdyż samo mieszkanie w Nowym Jorku jeszcze niczego nie
dowodzi. Dostosowuje i zaopatruje zatem pojazd do swych potrzeb i
wyrusza ku przygodzie. Jako jedynego towarzysza doli i niedoli
zabiera z sobą psa imieniem Charley. Wszystko zapowiada się bardzo
ciekawie ale ze strony na stronę, książka ta coraz bardziej
zaczynała mnie męczyć. Dziwne przeskoki myślowe, urwane
opowiadania i inne tego typu zjawiska sprawiły, że nie doczytałem
do końca. Wszak nie po to bierze się lekturę, by ją zaliczyć, męcząc się przy tym...
texte et photo par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz