Bezsilność...
Ostatnie, co zapamiętał, co pamiętał jeszcze długo po owym odejściu nazywało się bezsilność. Największa bezsilność jaką do tej pory przeżywał, zjawisko, którego nie znał, nie był na nie przygotowany. Do pewnego momentu jego życia wszystko układało się dość pomyślnie. Nie była to zapewne sielanka, lecz całkiem akceptowalny żywot, zmierzający powoli w odpowiednim kierunku. Przede wszystkim oboje byli jeszcze bardzo młodzi, mieli wszystko przed sobą, czekało na nich wiele wyzwań, wspólnych wyzwań. Czuł, że im sprostają, że oboje dadzą radę, razem... Razem, bo przecież jakby innaczej? Tyle lat byli z sobą, tyle czasu wzajemnie sobie poświęcili, tyle rozmaitych sytuacji przetrwali. Wydawało się, iż stanowi to fundament niezniszczalny. Coś, co skruszyć może jedynie śmierć. Niestety był w błędzie, gdyż jak to zwykle w życiu ma miejsce nadszedł nieuchronny koniec. Wiadomość o tym dość mocno go poruszyła, wywowała lawinę dziwnych, często skrajnych uczuć. Całością dowodziła oczywiście owa bezsilność, która powodowała nagłe przeskoki od rozpaczy poprzez złość aż po nadzieję. Nadzieją karmił się jak ryba wyrzucona z wody. Momentami sądził, iż coś jeszcze się zmieni, że on może zmienić, że ona... Złość przebijała mu wnętrze w bezsilnych chwilach słabości. Nienawidził wtedy siebie, że tak to się kończy, miał żal do niej o czas miniony i do świata nie wiedząc o co... Rozpacz, była dlań za to najmilszym uczuciem. Dotyczyła tylko jego samego, własnego wnętrza, tego co niewidzialne, osobiste, prywatne. Nie ocierała się w żaden sposób o osoby trzecie, więc nie stanowiła żadnego zagrożenia. Nadzieja ustąpiła pierwsza, w dniu odejścia. Dwa pozostałe uczucia pozostały dużo dłużej przeplatając się wzajemnie, walcząc o prym. Z czasem się jednak kurczyły, malały by zniknąć. Nigdy to jednak nie nastąpiło. Proces ten przypomina bowiem meduzę wypchniętą falą na piasek. W słonecznych promieniach powoli paruje. Paruje, lecz tylko do czasu, nigdy w całości...
Pewnego dnia, w ostatnich swych słowach napisał do bliskiej osoby: "Wiesz... byliśmy razem 8 lat 5 m-cy i 6 dni Niestety to już historia Nie wiem jak mam se z tym dać rade To chyba jakiś koszmar Jest ciężko"
texte par Raphaël
Rozstania muszą być naprawdę koszmarem...a bezsilność to jedno z okropniejszych uczuć, jakie możemy spotkać na swej drodze..
OdpowiedzUsuń