Dnia 31 lipca br. zakończyliśmy klubowe rozgrywki w bule. Letnie rozgrywki indywidualne oczywiście.
Każdy z każdym rozegrał (lub nie) po trzy pojedynki, co
zagwarantowało nam zajęcie na ponad 2,5 miesiąca (od 10 kwietnia).
Zdecydowana większość ukończyła zawody a jedynie dwie osoby
pozostały niesklasyfikowane. Zabrakło im niestety frekwencji, czyli
nie rozegrali po 30 meczy. W ostatecznej klasyfikacji wielkich
niespodzianek nie było i rysuje się ona podobnie jak w zeszłym
sezonie. Wiem to oczywiście od osób, który uczestniczył, bo ja w
poprzednim roku udziału nie brałem. O pierwsze miejsce rywalizowali
z sobą Andreas i Zbyszek, zwyciężył ten pierwszy. Na trzecim
miejscu ulokował się Maniek, który moim skromnym zdaniem powinien
dostać nagrodę specjalną za aktywność. Od samego początku grał
najaktywniej i chwytał każdą okazję. Tym samym jako pierwszy
ukończył ze stuprocentową liczbą spotkań. Moim wynikiem nie mam
się co szczycić, ponieważ znalazłem się na szarym końcu.
Dosłownie.
W chwili obecnej przygotowujemy się do
turnieju dubletów. Osobiście dużo bardziej podchodzi mnie ta
formuła rozgrywek. Lepiej się w niej czuję i mam szczerą nadzieję
że wynik jaki uzyskam będzie nieporównywalny do tego z turnieju
singli. Pierwszym krokiem przygotowawczym było pomalowanie sprzętu
dla łatwiejszego go rozróżnienia. W dubletach, podczas jednego
meczu, miast sześciu pojawia się na boisku aż dwanaście kul. Czy
malowane kule ułatwią ich rozpoznawanie? W zasadzie nie wiem, mało
mnie to też interesuje, ponieważ i tak grywam swymi. Jedno jest
pewne, cokolwiek się dzieje to... coś się dzieje. Ponadto kolory
ożywią nieco bulodrom i być może skuteczniej przyciągną wzrok
przechodniów. Najbardziej przydałoby się przyciągnięcie
zainteresowania sponsorów. Ktoś chętny?
Na zakończenie przypomnienie, iż zaczynamy już jutro o godzinie 17.00 i chętnych serdecznie zapraszamy. Na deser kilka losowo wybranych migawek z rozgrywek singlowych:
texte par Raphaël, photo: amie et Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz