"Witaj P...u!
Powiedziałeś, że mogę więc piszę. Sorka za naszą
ostatnią rozmowę, że tak naskakiwałam na Ciebie.
Teraz wiem , że nie powinnam, ale byłam wtedy na
wproście i nie miałam nastroju na żarty....
niestety. Tylko skąd Ty mogłeś o tym wiedzieć.
Prawdę mówiąc trochę się Ciebie wystraszyłam,
tzn. tego, ze zacząłeś wnikać w szczegóły
dotyczące mojej osoby a ja nie chcę się ujawniać
bo... się boję. Szczególnie jak zacząłeś z tym
mężem. Taki byłeś pewien, że go nie ma... zaczęłam
się zastanawiać skąd to wiesz.. Bo prawda jest
taka, że nie mam męża... już.. Jestem młodą wdową,
a wtedy na czacie mijało dokładnie pół roku od
jego... śmierci stąd ten gnębiacz u mnie.
Zaofiarowałeś się, że mogę się przed tobą wygadać
więc skorzystam.
Z P...m, moim mężem znałam się przed ślubem 5 lat
i prawie tyle samo byliśmy razem. To był tak
cudowny człowiek, że drugi taki po ziemi nie
chodzi. Rok przed ślubem wyjechaliśmy na zachód
do pracy gdzie udało nam się zarobić parę groszy,
po czym wrócić do Polski i w miarę się ustawić.
Pobraliśmy się, kupiliśmy mały domek i żyliśmy
sobie razem. Było jak w raju...przez trzy miesiące
dopóki...no właśnie. Jednej nocy dwóch facetów
włamało się nam do domu. P... robił co mógł
i....i dlatego teraz nie żyje. Nawet teraz jak do
tego wracam to jest to dla mnie szok, a wtedy...
nawet nie pytaj. Zbierałam się długo (chyba
jeszcze ciągle się zbieram). Od tamtego czasu
mieszkałam kątem u przyjaciół, raz jednych, raz
drugich. Ale ile można zatruwać życie innym, nawet
najbliższym przyjaciołom swoimi gnębiaczami, więc
wróciłam do domu. Cudzysłów, bo to już nie jest
mój dom, nie traktuję go tak. Nie znoszę go i
panicznie boję się tam przebywać...sama.
Paraliżuje mnie tam każdy dziwny odgłos (dla
zrozumienia, tych gości oczywiście nie złapali).
Wiem, że mieszkając tam sfiksuję, a tego nie chcę.
Mój tato, widząc co się dzieje, zabrał mnie do
siebie (śmiesznie brzmi, biorąc pod uwagę, że
jestem dorosła, ale tak właśnie było). Jest on mi
teraz najbliższą osobą i wiem, że się martwi. Nie
mam sumienia iść do niego i wyżalić się, że ja się
ciągle boję wszystkiego: chodzić po ulicy,
poznawać nowych ludzi. Dlatego chodzę na czata, bo
tam poznaję nowych ludzi na odległość i
dzięki temu czuję się bezpieczna.
Tak więc teraz mieszkam u ojca. Wszystko byłoby
dobrze, tylko, że on ma żonę (moja druga mamuśka),
z którą kompletnie się nie dogaduję. Ona uważa, że
jestem dorosła i stać mnie na to by żyć własnym
życiem. Twierdzi, że nie mam ambicji. Ambicje to
ja mam, wcale mi się nie uśmiecha być zależną od
kogoś, tylko ten strach...... ścinam się z nią na
każdym kroku ale o tym może innym razem bo
o tym też można by książkę napisać.
Myślę, że gdybym sprzedała ten dom i kupiła inny i
zamieszkałby ze mną ktoś jeszcze to byłoby mi
łatwiej tylko, że nie mam ochotnika na współlokatora.
Każdy mi radzi: zdecyduj się, przełam się, nie myśl
o tym, nie wracaj do tego. Ja wiem, że tak trzeba,
staram się jak mogę a mimo to ciągle się boję. Czy
ten strach kiedyś zniknie? Co myślisz?
Pewnie sobie pomyślisz, że się nad sobą użalam,
ale ja na co dzień jestem bardzo pogodna i nie
zadręczam ludzi swoimi problemami bo po co. Tylko
czasem mi pomaga jak sobie z kimś pogadam.
Jak wyjechałeś? z tym mężem,...wiesz...że go nie ma
to przez chwilkę pomyślałam, że...może Ty to jeden
z nich.... bo skąd byś wiedział....sorka.
Kończę bo pewnie nudzę.
Obiecałeś odpowiedzieć więc czekam.
Nie spodziewam się ze znajdziesz lekarstwo
na moje fiksacje ale miło było się wygadać
Sorka za długość . Dzięki za życzliwość
A...ka”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz