Stu-konnego Fiacika Doblo dopadłem w swe szpony w momencie gdy odstawiłem większego kuzyna do naprawy po stłuczce. Spodobało mnie się to zwinne "pudełko" i od tamtej pory miałem przyjemność jeżdżenia oboma na zmianę. Wszystko zależało oczywiście od wymaganej pojemności przestrzeni ładunkowej. Mniejsze auto świetnie uzupełniało się z Ducato. Było wygodniejsze w mieście i szybsze na trasach (mój rekord w nim to 190, ciiii). Wymagało przy tym większego skupienia przy załadunku i nie zapewniało wygodnych warunków do spania. Takie sytuacje niekiedy się zdarzały i wtedy brak możliwości rozłożenia fotela był uciążliwy. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż nie jest to samochód kempingowy, konstrukcję uznać wypada za udaną. W momencie wypuszczenia na rynek, Fiat wyprzedził dość mocno, leciwą już konkurencję. Porównując np. z Renault stwierdzałem, że... nie ma porównania. Suma summarum wyłączając drobiazgi jakie trapią większość aut tej włoskiej marki, Doblo było ok. Przez pewien czas miałem nawet ochotę na objęcie w posiadanie takowego sprzętu. W pięcioosobowej wersji ma się rozumieć. Nie doszło to jednak do skutku z powodu zbyt wysokiej jak na moje możliwości ceny.
Zdjęcia zaczerpnięte z internetu, gdyż własnych nie mam. Trzy ostatnie to odmiana furgon jaką właśnie ujeżdżałem. Różniła się jedynie kolorem... banalna biel. Zdjęcie trzecie, deska rozdzielcza, niemal taka sama dla wszystkich wersji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz