...pierwsze co przeleciało mu przez umysł to godzina... Po co godzina? Tego dnia nie szedł do pracy przecież, nie miał nic pilnego do załatwienia a jednak chwilowo najważniejszy był zegar. Ów zegar wskazał dziewiątą a to oznaczało, iż do momentu krytycznego pozostalo dwie i pół godziny. Wtedy właśnie ona miała stanąć naprzeciw tego, czego się bała. Było to jednak nieuniknione, gdyż miało zaważyć na ich przyszłym szczęściu. Czas płynął... Ona robiła swoje a on czekał... czekał niecierpliwie, gdyż nic innego zrobić w tym momencie nie mógł. Zegar tykał a tu nic, zero wiadomości. Miał jednak pewność, iż prędzej czy później owe wiadomości nadejdą i nadzieję, że będą pozytywne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz