Był rok 1984, czyli miałem 7 lat, gdy fabryka z Maranello wypuściła swój topowy model o nazwie Testarossa. Trzy lata później Ferrari wypuściło model F40, który zdetronizował dotychczasowego króla. Dla mnie jednak na zawsze królem (a właściwie królową) pozostała Testarossa.
I taki właśnie sen dziś miałem - byłem właścicielem tego cacka! Zważywszy na to, że najczęściej mam koszmary, a jestem szczęśliwy, gdy nic mi się nie śni, to był to cud. A samochód... marzenie! Pięć sekund do setki, ponad 300 km/h prędkości maksymalnej i ten dźwięk. Szok. Tym bardziej, że parkowałem go w podziemnym parkingu.
Nic tylko spać i śnić...
texte et photo par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz