Moje poszukiwania, całą tę wyprawę przypłaciłem prawie życiem. Zjeździłem wsze bory wszerz i wzdłuż. Podczas tej podróży niemal nie straciłem wzroku od wypatrywania mego. Mego?
Słuch mam dobry, ale chwilami aż mnie bolało od nasłuchiwania dźwięków jego stóp. Cholera! Nawet pojęcia nie miałem, czy Andur posiada stopy. A może ma kopyta?
O węchu nie wspominam, bo jak niektórzy wiedzą, prawie go nie posiadam. Tak, czy inaczej szukałem wiatru w polu. Byłem przy tym tak zaciekły, że faktycznie, mało co stałbym się leśnym kompostem. Opamiętałem się jednak i zawróciłem w porę. Od tamtej pory wielokrotnie wracałem w te krzaki. Wracałem w poszukiwaniu, aż wreszcie zdałem sobie sprawę z tego, że to Andur mnie odszukał, a nie ja jego...
(<< część 5)
texte et photo par Raphaël(<< część 5)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz