Po pobycie w szpitalu. który z wolnością i swobodą nie ma wiele wspólnego, postanowiłem wraz z Ewą spędzić weekend wśród zieleni. Od piątku do niedzieli urządziliśmy sobie kilka pieszych i rowerowych spacerów, dzięki którym rozruszałem swoje zastałe gnaty i poczułem, że wracam do żywych. Nasłuchałem i nawdychałem się lasu, nacieszyłem oczy zielenią oraz poznałem uroczą gąsienicę i psa.
Pogoda w ten weekend była genialna. Bez upałów i bez zimna, w sam raz na wypoczynek. Ponadto wrzesień nie jest już miesiącem, kiedy wszędzie przewalają się tłumy. Można dzięki temu pobyć w spokoju, posłuchać szumu wiatru w koronach drzew, strumyka, czy nazbierać orzechów laskowych...
texte par Raphaël, photo: Ewa et moi
Gąsienica niezwykle sympatyczne wrażenie robi, szczególnie ta zadziorna kitka ;-))
OdpowiedzUsuńRzeczywiście pogodę miałeś piękną :) U nas nie było tak ładnie. Mieliśmy wczoraj chrzest naszej wnuczki Martusi i nawet płaszcz musiałam sobie na tę okazję sprawić :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak na złość z tym płaszczem. Chociaż... pewnie się przyda ;)
Usuń