niedziela, 27 września 2015

Wrzesień w krzakach...

Po pobycie w szpitalu. który z wolnością i swobodą nie ma wiele wspólnego, postanowiłem wraz z Ewą spędzić weekend wśród zieleni. Od piątku do niedzieli urządziliśmy sobie kilka pieszych i rowerowych spacerów, dzięki którym rozruszałem swoje zastałe gnaty i poczułem, że wracam do żywych. Nasłuchałem i nawdychałem się lasu, nacieszyłem oczy zielenią oraz poznałem uroczą gąsienicę i psa.
 
Pogoda w ten weekend była genialna. Bez upałów i bez zimna, w sam raz na wypoczynek. Ponadto wrzesień nie jest już miesiącem, kiedy wszędzie przewalają się tłumy. Można dzięki temu pobyć w spokoju, posłuchać szumu wiatru w koronach drzew, strumyka, czy nazbierać orzechów laskowych...
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
wrzesień w krzakach wrzesień w krzakach
texte par Raphaël, photo: Ewa et moi

3 komentarze:

  1. Gąsienica niezwykle sympatyczne wrażenie robi, szczególnie ta zadziorna kitka ;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście pogodę miałeś piękną :) U nas nie było tak ładnie. Mieliśmy wczoraj chrzest naszej wnuczki Martusi i nawet płaszcz musiałam sobie na tę okazję sprawić :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na złość z tym płaszczem. Chociaż... pewnie się przyda ;)

      Usuń