poniedziałek, 3 grudnia 2012

Kolacja...

Wbrew obiegowej opinii, że kolację powinno się jeść niezbyt obfitą i nie za późno pragnę w tym miejscu wyrazić swą opinię na ten temat. Chodzi o to, iż jest to tylko ludzki wymysł, który nie ma wiele wspólnego z realiami świata. Świata natury. Spójrzmy choćby na misie. 

Czy jakikolwiek zdrowy niedźwiedź decyduje się na zapadanie w sen z pustym żołądkiem? Oczywiście, że nie, bo to działanie autodestrukcyjne. Pełny brzuch zapewnia spokojny sen. Już samo najedzenie się do syta wywołuje u większości gatunków poczucie błogości, wprowadza w letarg, zachęca do sjesty. Z pełnym żołądkiem to się ciężko rusza, biega, pływa. Wypada odsapnąć, dać organizmowi czas by spokojnie przetworzył dostarczone składniki w niezbędną do życia energię. Po przebudzeniu mamy jej dość, by aktywnie żyć. Tylko dzięki temu z pozoru ociężały miś potrafi biegać z prędkością ok. 40 km/h lub łapać ryby w strumieniu. Niektóre źródła twierdzą nawet, że taki tryb prowadzi do nadwagi. Patrząc na siebie stwierdzam, że to bzdura. Patrząc zaś na misia? Podczas zimowego snu traci on ok. pół kilograma masy na dobę. Gdyby kładł się głodny, to do wiosny by zniknął. Dlatego uważam, że obfite śniadanie jedynie rozleniwia a nie dodaje energii. Ono co najwyżej ją dostarcza zmęczonemu głodem organizmowi. Popołudniowy obiad, gdy nie wymaga się już od człowieka wzmożonej aktywności jest oczywiście podstawą naszego bytu. Kolacja natomiast uzupełnia kalorie spalone po głównej potrawie i musi zapewnić odpowiednią ich dawkę na dzień następny. W tym właśnie momencie zbawienne znaczenie ma możliwość spokojnego przetrawienia posiłku i odpowiedniego jej wykorzystania. Nasz organizm, podczas snu decyduje o tym sam, bo sam wie co dlań lepsze. Nasze bezsensowne ingerencje nie mają w tym przypadku racji bytu i całe szczęście. Tym samym polecam: bądźcie jak te misie.
Smacznego i dobranoc.
 
 
 
 
 
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz