Moim skromnym zdaniem każdy klubowicz
powinien mieć dostęp do sprzętu. Aby wyeliminować wątpliwości
pana z portierni wystarczyłoby wydrukować listę klubowiczów.
Wtedy, wraz z dowodem tożsamości każdy powinien mieć do tego
dostęp. Niestety, u nas wygląda to w ten sposób, że należy ludzi
wyróżniać. Niekoniecznie zależnie od zasług czy aktywności.
Wystarczyło przydzielić jakiś stołek i już. Ma się ten stołek
i wszystko gra, byle pojawiać się raz w roku na walnym zebraniu.
Do pobierania sprzętu wyznaczone
zostało sześć osób z tej elity, przy czym jeden człowiek nie
przychodzi zawsze a jeśli już to w większości spóźniony. Drugi
przychodzi prawie zawsze i niemal zawsze się spieszy, zatem gdyby
pobrał to nie mógłby odnieść. Trzecia jest natomiast pani, która
jak do tej pory grała z nami jeden jedyny raz. Zresztą nawet się
nie pojawia, gdyż ją to nie interesuje.
Ponadto organizowane w czwartki i
soboty zajęcia dla początkujących nie cieszą się wśród
klubowiczów najmniejszym zainteresowaniem. Tym samym z osób
uprawnionych pojawia się jedna, maksymalnie dwie.
Najśmieszniejszy jednak był tekst
jednego pana, który stwierdził, że wprawdzie nie każdy może
sprzęt pobierać ale każdy może odnieść. Głupota! W moim
mniemaniu skoro nie można brać, to znaczy brak zaufania. Skąd więc
pewność, że nie schowam czegoś w kieszeń odnosząc? Ponadto
jakbym chciał coś nosić/odnosić to bym się zatrudnił jako
tragarz...
Wspomnę przy tym, że zdarza mnie się
(jak wiadomo) jeździć pograć z klubami zaprzyjaźnionymi i jakoś
nigdy nie zauważyłem u nich podobnych praktyk. Przykładowo gdy ja
grałem trzema kulami a trzy były wolne to nie widziałem problemu
gdy ktoś podszedł, wziął i pograł. Może dlatego nie mają tego
problemu, że nie mają w pobliżu bulodromu, składziku na sprzęt.
Przywożą go skrzętnie z sobą i to w ilościach większych niż
sami potrzebują. Właśnie na wypadek, gdyby ktoś, kto nie ma
chciał zagrać.
Pewnie ktoś z mego klubu powie, że
skoro sprzęt jest już na boisku to grać można. Owszem, ale co
zrobić, gdy go tam nie ma? Ja mam to szczęście, że posiadam
własne kule, gdyż w przeciwnym wypadku na pewno za darmo bym nawet
w obrębie własnego klubu nie pograł. Dzieje się tak również
dlatego, że brakuje w nim prawdziwych pasjonatów. Większość
przychodzi, by zmagać się między sobą raz w tygodniu a niektórzy
w moim mniemaniu traktują to zbyt poważnie. Jaki jest sens, żeby
się nie zjawić kilka razy a później wymagać od innych, by z
delikwentem grali do oporu? Co to w ogóle jest?
texte et photo par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz