czwartek, 7 czerwca 2012

Uprawnienia do poboru sprzętu...


Moim skromnym zdaniem każdy klubowicz powinien mieć dostęp do sprzętu. Aby wyeliminować wątpliwości pana z portierni wystarczyłoby wydrukować listę klubowiczów. Wtedy, wraz z dowodem tożsamości każdy powinien mieć do tego dostęp. Niestety, u nas wygląda to w ten sposób, że należy ludzi wyróżniać. Niekoniecznie zależnie od zasług czy aktywności. Wystarczyło przydzielić jakiś stołek i już. Ma się ten stołek i wszystko gra, byle pojawiać się raz w roku na walnym zebraniu.

Do pobierania sprzętu wyznaczone zostało sześć osób z tej elity, przy czym jeden człowiek nie przychodzi zawsze a jeśli już to w większości spóźniony. Drugi przychodzi prawie zawsze i niemal zawsze się spieszy, zatem gdyby pobrał to nie mógłby odnieść. Trzecia jest natomiast pani, która jak do tej pory grała z nami jeden jedyny raz. Zresztą nawet się nie pojawia, gdyż ją to nie interesuje.

Ponadto organizowane w czwartki i soboty zajęcia dla początkujących nie cieszą się wśród klubowiczów najmniejszym zainteresowaniem. Tym samym z osób uprawnionych pojawia się jedna, maksymalnie dwie.


Najśmieszniejszy jednak był tekst jednego pana, który stwierdził, że wprawdzie nie każdy może sprzęt pobierać ale każdy może odnieść. Głupota! W moim mniemaniu skoro nie można brać, to znaczy brak zaufania. Skąd więc pewność, że nie schowam czegoś w kieszeń odnosząc? Ponadto jakbym chciał coś nosić/odnosić to bym się zatrudnił jako tragarz...

Wspomnę przy tym, że zdarza mnie się (jak wiadomo) jeździć pograć z klubami zaprzyjaźnionymi i jakoś nigdy nie zauważyłem u nich podobnych praktyk. Przykładowo gdy ja grałem trzema kulami a trzy były wolne to nie widziałem problemu gdy ktoś podszedł, wziął i pograł. Może dlatego nie mają tego problemu, że nie mają w pobliżu bulodromu, składziku na sprzęt. Przywożą go skrzętnie z sobą i to w ilościach większych niż sami potrzebują. Właśnie na wypadek, gdyby ktoś, kto nie ma chciał zagrać.

Pewnie ktoś z mego klubu powie, że skoro sprzęt jest już na boisku to grać można. Owszem, ale co zrobić, gdy go tam nie ma? Ja mam to szczęście, że posiadam własne kule, gdyż w przeciwnym wypadku na pewno za darmo bym nawet w obrębie własnego klubu nie pograł. Dzieje się tak również dlatego, że brakuje w nim prawdziwych pasjonatów. Większość przychodzi, by zmagać się między sobą raz w tygodniu a niektórzy w moim mniemaniu traktują to zbyt poważnie. Jaki jest sens, żeby się nie zjawić kilka razy a później wymagać od innych, by z delikwentem grali do oporu? Co to w ogóle jest?

texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz