Po ukończeniu filmu pt. Si c'était a
refaire, reżyserowi pozostało około dziesięciu minut
trzydziestomilimetrowej taśmy filmowej. Postanowił ją wykorzystać
i nakręcił wspomniany krótki film. Większość akcji odbywa się
podczas jazdy na umówioną randkę, która ma być właśnie tym, na
co czeka widz. Bohater oczywiście bardzo się spieszy zatem gna do
kobiety jak szalony. Owym bohaterem, czyli kierowcą jest sam Claude
Lelouch, który zdradza później w wywiadzie, że jego obsesją
nigdy nie była punktualność tylko to, że musi być zawsze przed
czasem. Wsiada zatem w swojego Mercedesa 450 SEL 6,9 i rusza z Porte
Dauphine, by dotrzeć na Sacré-Cœur. Przez ponad osiem minut pędzi
przez Paryż i wreszcie spotyka ukochaną, którą gra Gunilla
Friden. Całą trasę pokonuje w zawrotnym tempie nie zatrzymując
się ani razu. Dotyczy to nawet czerwonych świateł na
skrzyżowaniach. W pewnym momencie mocno zwalnia, gdyż natrafia na
śmieciarkę. Musi zatem wjechać na chodnik, na którym ponadto znajduje się
kobieta z psem. Przed tą jednak sceną ma miejsce inna, bardziej
dramatyczna. Dramatyczna dla kierowcy, który w okolicy rue Lepic
trafia na ciężarówkę z dostawą. Wykonuje bardzo ryzykowny
objazd, który o mały włos nie kończy się na słupkach. Dla widza
nie jest to aż tak zapierający dech w piersiach widok, ponieważ
kamera nie ujęła samej ciężarówki. Warto w tym momencie
wspomnieć, iż sprzęt ten zamocowany jest na przednim zderzaku
samochodu. Podczas owej szalonej podróży możemy przez ułamki
sekund obserwować motoryzacyjne cuda lat siedemdziesiątych. Na dwie
sekundy przed ósmą minutą pojawia się nawet zaparkowany, żółty
Fiat 126. Swoją drogą pojazdy z tamtego czasu są bardzo
interesujące i chętnie poświęciłbym trochę czasu na
przeanalizowanie wszystkich, jakie mija bohater. Nie mam jednak
pewności, czy jakość filmu na to pozwoli.
Realizacja C'était un rendez-vous
odbyła się żywiołowo, bez przerw, cięć czy montażu. Jedyną
zmianą było nałożenie na film dźwięku silnika pochodzącego z
Ferrari 275 GTB. Znacznie poprawia to wrażenie i dodatkowo podnosi
ciśnienie. Widziałem również zamieszczoną na youtube wersję z
podkładem muzycznym autorstwa duetu Royksopp (Alpha Male). Film jest
interesujący ale adrenalina pozostaje na miejscu. Wracając do
Ferrari, Claude Lelouch zastanawiał się ponoć nad jego
wykorzystaniem. Okazało się to jednak niemożliwe z racji twardego
zawieszenia w tym rasowym aucie. Drgania zapewne sprawiły by, że
kamera niewiele by zarejestrowała. Ratunkiem było zatem
wykorzystanie Mercedesa, w którym zastosowane było zawieszenie
pneumatyczne. Muszę przyznać, że zapewniło ono doskonałe
tłumienie drgań a tym samym bardzo wyraźny obraz całości.
Wspomniany model, czyli 450 SEL 6,9 odnaleziono w roku 2006
specjalnie na potrzeby wywiadu. Przeprowadził go Thierry Soave, szef
magazynu Auto Plus. Wywiad jest dość nietypowy, bo zrealizowany w
samochodzie na trasie, gdzie kręcony był film. Podczas podróży
autor opowiada o swej produkcji. Kto zainteresowany, zapraszam:
Jak widać po trzydziestu latach podróż
przebiegła już w całkiem normalnym tempie. W roku 1976, po
ukazaniu się obrazu reżyser został ponoć aresztowany za
niebezpieczną jazdę. Dowodów obciążających zapewne nie
brakowało, jednak nie znalazłem pewnego potwierdzenia tej
informacji.
W sumie podróż trwała osiem minut i kilka sekund (cały film ma 8:39). Przebiegała przez następujące ulice:
W sumie podróż trwała osiem minut i kilka sekund (cały film ma 8:39). Przebiegała przez następujące ulice:
- Boulevard périphérique
- Avenue Foch
- Place Charles-de-Gaulle
- Avenue des Champs-Élysées
- Place de la Concorde
- Quai des Tuileries
- Place du Carrousel
- Rue de Rohan
- Avenue de l'Opéra
- Place de l'Opéra
- Rue Halévy
- Rue de la Chaussée-d'Antin
- Place d'Estienne-d'Orves
- Rue Blanche
- Rue Jean-Baptiste-Pigalle
- Place Pigalle
- Boulevard de Clichy (tournant abandonné
rue Lepic)
- Rue Caulaincourt
- Avenue Junot
- Place Marcel-Aymé
- Rue Norvins
- Place du Tertre
- Rue Saint-Éleuthère
- Rue Azaïs
- Parvis du Sacré-Cœur
Mapę przejazdu znaleźć można tutaj:
Daje to dystans 10 kilometrów, z którego wnioskować można średnią
prędkość przejazdu 75 km/h. Claude Lelouch zdradza, że zdarzało
mu się przekraczać granicę dwustu kilometrów. Jak wspomniał w
jednym z wywiadów:
„(...) na l’avenue Foch jechałem
między 150 a 180 km/h. Na Champs-Élysées 130 - 150 do maksymalnie
160 km/h na wysokości Franklin Roosevelt. Następnie aż do la
Concorde, gdzie było pusto uzyskałem 200. Przez place de la
Concorde przejechałem z prędkością 150 km/h. Nad Sekwaną
przekroczyłem dwieście. Przejazdy miałem prawie normalnie, to
znaczy 80 – 90 km/h (...)”
Nic dodać, nic ująć. Jeśli komuś
wpadnie w ręce ten film, to polecam. Niecałe dziesięć minut
bardzo emocjonującej wycieczki po Paryżu.
Prócz własnych doznań i obserwacji
kierowałem się francuską wiki a fragment wywiadu spisałem stąd.
P.S. Książki, o której wspomniałem w pierwszym zdaniu jeszcze nie przeczytałem, lecz jak to nastąpi pewnie parę słów o niej napiszę.
texte par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz