Jeździliśmy swego czasu, w pracy,
Polonezem. Była to dostawcza wersja Truck Roy, czyli pięcioosobowy
plus paka. Sama młoda ekipa, w większości studenci. Pewnego dnia,
na pokładzie pojawiła się kaseta magnetofonowa nagrana przez
T-Raperzy znad Wisły.
Cóż to był za szał. Na jednej tylko
płycie panowie ogarnęli niemal wszystkie style muzyczne. Pewnie
dlatego był to ich ostatni album (jeśli nie liczyć Pocztu królów
polskich, który mnie jednak do gustu nie przypadł). Wrażenia –
niezapomniane! Słuchaliśmy tej taśmy non stop, aż do zdarcie
prawie. Szef nasz, miał już chwilami serdecznie tego dość. Sam
nie wiem dlaczego, posłuchajcie sami:
texte par Raphaël, photo: lastfm
bez słów
OdpowiedzUsuńTak, trzeba się naprawdę znać, by komentować sztukę.
UsuńBezcenne:D
OdpowiedzUsuńFaktycznie szał,nie dziwię się waszemu zachwytowi.Znaliście teksty na pamięć?I.
Nie wiem jak inni, ale ja większość pamiętam do dziś.
UsuńI masz pewnie fajne z tym wspomnienia,
OdpowiedzUsuńoni są świetni
Są (lub byli) dziwni ale owszem...
UsuńBazuję ns razie na tym od Ciebie ,
OdpowiedzUsuńjutro sprawdzę więcej.