niedziela, 12 sierpnia 2018

Wyszomir...

Śniło mi się ostatnio, że tak mi rodzice dali na imię. Urodziłem się i pierwszą rzeczą, po zaczerpnięciu powietrza była załamka. Nawet mnie nie musieli w dupę klepnąć standardowo, bo na samą myśl, sam z siebie się poryczałem. Co za kalectwo!
Nie dość że człowiek musi cierpieć, bo ktoś go spłodził i urodził, to jeszcze tak go nazwali. Auć! I co teraz? Jak będą na ciebie mówić najbliżsi? Wyszorku? Wyszku? A pani w skole powie - Wyszomirze. Aż mnie palce bolą od pisania takich słów...

Obudziłem się i odetchnąłem. Mam na imię Rafał. Ufff!!!
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz